Jak namówić Żonę do spania w lesie – zachęcajka.

W tym wpisie chciałem poruszyć temat zachęcania bliskich nam ludzi do wypraw w dzicz. Posłużę się w nim przykładem mojej żony Agaty, która od jakiegoś czasu towarzyszy mi w leśnych eskapadach. Nie ukrywam że miałem ułatwione zadanie – bo Agata zwyczajnie lubi przyrodę, 30 km spacer jej nie straszny i nie ma problemu z próbowaniem nowych rzeczy. Jednak nasze wcześniejsze wyprawy ograniczały się do jednodniowych wypadów, a na noc zawsze wracaliśmy do „cywilizacji”, z jej bezpiecznymi 4 ścianami, łazienką i sklepami. Opis procesu „oswajania” żony z dziczą będzie się więc sprowadzał nie do samego wyciągania Agaty w dzicz, ale do nakłonienia  jej do wypraw kilkudniowych z „dzikim” noclegiem.  Czytaj dalej „Jak namówić Żonę do spania w lesie – zachęcajka.”

Wiosenne prześlizgiwanie się pomiędzy drzewami…

Wrzucam parę fotek z wypadu (27.02.2019) w okolice jezior Stoczek i Piaseczno (szeeeeroko pojęty obszar zalewu Koronowskiego). Tym razem pojechałem sam. Mam taką przypadłość że od czasu do czasu nachodzi mnie potrzeba samotnego wypadu „w dzicz”, takiego bez rozmów, wymieniania się uwagami, bez wyznaczonych celów i zadań, bez specjalnego zastanawiania się nad tym gdzie idę. Ot taka potrzeba „doświadczenia” lasu. Czytaj dalej „Wiosenne prześlizgiwanie się pomiędzy drzewami…”

A wiosna przyszła…. w lutym

Krótka fotorelacja z wczesnowiosennego wypadu Lucim >> Lesna Krówka >> Lucim, trasą naokoło dwóch jezior (ok. 19 km). Razem z kolegą Mariuszem i jego synem Kubą wyruszyliśmy z Bydgoszczy w sobotni poranek. Do miejscowości Lucim dojechaliśmy około godziny 7 i stamtąd – już na nogach – udaliśmy się w kierunku jeziora Piaseczno, które płynnie przechodzi w jezioro Stoczek. Czytaj dalej „A wiosna przyszła…. w lutym”

Apteczka – bo wy­padek to dziw­na rzecz. Nig­dy go nie ma, dopóki się nie wydarzy.

Wychodząc w szeroko pojętą dzicz każdy zapewne zabiera ze sobą mniej lub bardziej rozbudowaną apteczkę, w myśl zasady: „lepiej mieć i nie potrzebować, niż potrzebować i nie mieć.” Mój moduł apteczkowy mieści się nerce, i wbrew teoretycznym zaleceniom, zlokalizowany jest wewnątrz plecaka. Utrudnia to jego szybkie wyjęcie, ale utrudnia też przypadkowe zgubienie czy zniszczenie. Zaznaczam że zawartość apteczki ma służyć mi i osobom, które przemieszczają się ze mną. Nie jest to „apteczka pierwszej pomocy”, którą będę rzucał ratownikowi medycznemu podczas akcji ratunkowej – dlatego też zawiera leki i środki dezynfekcyjne,  które w takiej apteczce pierwszej pomocy nie powinny występować.  Czytaj dalej „Apteczka – bo wy­padek to dziw­na rzecz. Nig­dy go nie ma, dopóki się nie wydarzy.”

Węgorz z połamanym kręgosłupem – wiosenny spacer nad Wdą

Kiedy pierwszy dostałem wiosła do ręki i wypłynąłem łódką na jezioro, mój przyjaciel skomentował ten wyczyn: wiesz Adrian, jak by węgorz płynął twoim kursem to by sobie kręgosłup złamał. Wczesną wiosną wybraliśmy się z przyjaciółmi na spacer nad rzekę Wdę w okolice rezerwatu „krzywe koło”. Rzeka na tym odcinku również przyprawiała by węgorza o ból kręgosłupa, meandrując zawzięcie. Czytaj dalej „Węgorz z połamanym kręgosłupem – wiosenny spacer nad Wdą”